Dla mnie tajemnicą dobrej kuchni są dobre podstawy - jeśli poszczególne składniki są smaczne, całość na pewno będzie wyborna. Dziś polecam domowy wywar warzywny, esencjonalny i pięknie pachnący - jak na Aromakuchnię przystało - który wykorzystuję jako podstawę do większości zup, do duszenia mięs, do przygotowania kuskus, a nawet do gotowania ziemniaków.
Składniki:
łyżeczka ziarenek kolendry
łyżka masła (lub oleju rzepakowego) do przesmażenia składników
3 liście laurowe
5 ziarenek ziela angielskiego
5-6 dużych marchwi
1/4 dużego selera lub jeden mniejszy młody
1 pietruszka
1 por
5 cebul
pół kwaśnego jabłka ze skórką bez pestek
6 ziarenek pieprzu czarnego, sól (ok. łyżki)
Przygotowanie:
Twarde warzywa (marchew, seler, pietruszka) kroję w niezbyt grubą kostkę, pora w centymetrowe plastry, cebule obieram z brudnych zewnętrznych łupin (ale zostawiam te czyste, wewnętrzne, których zwykle się pozbywamy - wywar będzie miał piękny, złoty kolor) i kroję w ósemki.
Wykonanie:
Ziarenka kolendry wrzucam na dno suchego garnka, podgrzewam do momentu, aż
zacznie pachnieć, wrzucam łyżkę masła, liście laurowe, ziarenka
ziela angielskiego, bardzo krótko obsmażam. Masła nie klaruję, bo wtedy ma orzechowy posmak, można je
zastąpić olejem rzepakowym.
Wrzucam twarde warzywa i obsmażam je jakieś 2-3 min mieszając, ale po chwili przestaję i pozwalam się lekko przypiec tym na dnie.
Dodaję
pora oraz cebulę, mieszam jeszcze chwilę.
Na koniec daję pół jabłka, zalewam wrzątkiem ok. 2
cm ponad warzywa i solę, wrzucam 6 ziarenek czarnego pieprzu.
Gotuję na
niskiej mocy płyty indukcyjnej (czyli małym ogniu) w szybkowarze 1,5
godziny (jakieś 4 godziny w garnku), po dolaniu wody już nie mieszam.
Otrzymuję bardzo esencjonalny wywar, który odcedzam i zużywam na bieżąco lub przelewam do pojemniczków po ok. 200-300 ml i mrożę.
Podstawowy
bulion modyfikuję w miarę potrzeb oraz... pory roku. Kiedy ma być podstawą lekkich
zup, np. rosołu, zamiast jabłka daję kawałek cytryny. Do zimowych
wywarów dodaję 2-3 suszone grzybki. Ilości warzyw też zależą od
indywidualnych preferencji. Ja używam stosunkowo mało selera, ale sporo
cebuli, Wam radzę poeksperymentować z proporcjami - do moich doszłam w kilku podejściach, chodzi przecież o to, żeby smakowało temu, kto to będzie jadł ;)